powrót do biegania :)

Nareszcie się udało! Dzisiaj dzień niezwykły powrót do biegania po przerwie i od razu wskakuje w nowe buty które dostałem od Pumy (duża w tym zasługa pomysłodawcy akcji Puma z biegiem miast ) Jest to dla mnie też wyzwanie przetestować buty (opis z strony bieganie.pl Dla kogo:
Przeznaczenie: but treningowy, do dużego przebiegu
Nawierzchnia: szosa, park
Cechy biomechaniczne: biegacze neutralni, ewentualnie z lekka pronacją
Waga ciała: od lekkiej do dużej
Waga buta: 368 g (rozm 43)
Opis: Mimo, że jest to but przede wszystkim neutralny to jego szeroka platforma oraz konstrukcja pięty sprawiają, że również biegacze z lekka pronacją powinni czuć się w nim dobrze. Stosunkowo ciężki ale bardzo wygodny.
Prawda jest że po pierwszym biegu i to zaledwie było 6.23 km:) czyli w tempie 05:19/km (Pace: 15:34 (min) 05:19 (avg) 03:44 (max) ;Speed: 3.85 (km/hr) (min) 11.29 (km/hr) (avg) 16.02 (km/hr) (max) ) trudno coś napisać ale obiecałem sobie wszystko notować czyli tak but musi się jeszcze uleżeć co do mojej stopy. Zauważam jednak już na starcie że Jest bardzo wygodny i czuć w nim dużą amortyzację. ( co do amortyzacji sądzę że jest to wynikiem tego że zwykle biegam w butach z małą amortyzacją preferowałem zwykle lekkie a szybkie buty bardziej startowe niż treningowe. Ale to dlatego że mój przebieg do tej pory nie były imponujące ( ten test wymusi na mnie trochę zwiększenie tego przebiegu ). Co za tym idzie mój styl biegania jest trochę inny czyli częściej ląduje na śródstopiu niż na pięcie:) i tu właśnie odczuwam w tych pumach COMPLETE VENTIS że nie są to szybkie buty - miałem odczucie jak by mi mówiły człowieku to nie wyścig to długo to długodystansówka zwolnij i delektuj się bieganiem. Dziwne uczucie ale przyznam że są wygodne czyli taki wypasiono auto krążownik szos ale bez dreszczyku emocji związanego z prędkością - no ale ze to puma sądzę że jeszcze mi pokaże drapieżny charakter którego na wolnym wybieganiu trudno poczuć.

0 komentarze :

Premium Blogspot Templates
Copyright © 2012 BiegnijZwierzu.pl Blog Grzegorza Zwierzchonia